28 stycznia 2019

Wstęp do edytorstwa naukowego


Zanim przejdę do wyjaśnienia, co kryje się za pojęciem edytorstwa naukowego, to najpierw kilka słów wstępu do wstępu.
W swoich artykułach będę starała się jak najlepiej i jak najdokładniej omówić tematy związane z edytorstwem dzieł literackich. Moja wiedza pochodzi z trzech lat studiów edytorskich na KUL-u, licznych artykułów naukowych i z dwóch książek: Romana Lotha Podstawowe pojęcia i problemy tekstologii i edytorstwa naukowego oraz Konrada Górskiego Tekstologia i edytorstwo dzieł literackich.
Jeśli jesteście studentami edytorstwa albo polonistyki ze specjalizacją edytorską i trafiliście na tego bloga, to potraktujcie moje wpisy jako pewnego rodzaju utrwalenie, które nie jest w stanie zastąpić Wam wiedzy, jaką zdobędziecie na zajęciach prowadzonych przez bardziej doświadczonych, mających na koncie sporą liczbę publikacji naukowych wykładowców.
Zaznaczam też, że nie mam żadnych kompetencji, żeby zajmować się edycją źródeł historycznych, dlatego tego tematu nie będę poruszała na blogu.
To tyle, jeśli chodzi o wstęp. Więc czym jest to tajemnicze edytorstwo naukowe? Zacznijmy od definicji, którą znajdziecie w książce Lotha.

Edytorstwo naukowe to dziedzina wiedzy praktycznej, zajmująca się udostępnianiem poprawnie ustalonych tekstów, udostępnianiem według określonych zasad, umożliwiających w sposób najskuteczniejszy dalsze postępowanie badawcze [1].

Dla niektórych z Was ta definicja może być nie do końca zrozumiała. Wyobraźmy sobie, że edytor bierze na warsztat chociażby Syzyfowe prace Stefana Żeromskiego i – dzięki odpowiednio uzasadnionych metod wypracowanych przez tekstologię – udostępnia tekst utworu w taki sposób, żeby tekst stanowił możliwie najlepszą podstawę do badań językoznawczych czy literaturoznawczych, aby badacz stwierdził, że np. pierwowzorem Klerykowa nie są Kielce (rozwiewam ewentualne wątpliwości – akcja Syzyfowych prac dzieje się w Klerykowie, czyli w Kielcach).
Edytorstwo naukowe nie jest dziedziną łatwą. Edytor niejednokrotnie będzie miał problemy, np. w ustaleniu tekstu czy autorstwa, i podejmie decyzje, które za jakiś czas mogą okazać się błędne. W tej dziedzinie nie ma czegoś takiego jak prosty przepis na editio ne varietur (łac. wydanie nie podlegające zmianom), bo takiej edycji nigdy nie było, nie ma i nie będzie. I tu prosty przykład.
W 1860 r., czyli pięć lat po śmierci Adama Mickiewicza, Julian Klaczko i Eustachy Januszkiewicz do początku Pana Tadeusza dodali luźno leżący pośród innych papierów i pozbawiony tytułu fragment tekstu – znany dzisiaj jako Epilog – mimo że ani jedno wydanie epopei będące pod kontrolą autora nie zawierało tego tekstu. Od tej edycji każda kolejna zawierała Prolog (dzisiaj Epilog), po czym w 1925 roku Stanisław Pigoń przy okazji wydania autografu Pana Tadeusza przesunął ów fragment na koniec dzieła[2]. Badacze – włącznie z Juliuszem Kleinerem i Konradem Górskim – swoją decyzję opierali na liście Mickiewicza do Odyńca z 1834 roku (jest to również rok wydania pierwodruku epopei narodowej), w którym wieszcz napisał, iż z powodu „nagłego drukowania” i jego „ówczesnych zatrudnień małżeńskich” nie mógł już poprawić i wysłać do druku Pana Tadeusza z Epilogiem[3].
Dzisiaj uważa się, że list Mickiewicza nie jest wystarczającym argumentem, aby dołączyć Epilog do Pana Tadeusza, ponieważ autor miał 21 lat na dodanie tego fragmentu do epopei, ale nie zrobił tego w żadnym kontrolowanym przez niego wydaniu.
Edytorstwo naukowe zmieniało się na przestrzeni wieków. Zmieniali się edytorzy, zmieniało się podejście do tekstu, do woli autorskiej, zmieniały się także metody naukowego opracowania tekstu. Jest to dziedzina nauki, która nie pozostaje obojętna na rozwój technologii. Wraz z rozwojem technologii badacze dostali nowe narzędzia mogące pomóc w wielu edytorskich problemach, co nie oznacza, że te metody są zawsze skuteczne. Pojawiło się także edytorstwo cyfrowe, które szeroko Wam objaśnię, gdy przyjdzie na to pora, a i temat – choć niezmiernie ciekawy – jest głównie teoretyczny, bo w Polsce jeszcze nikt nie spróbował zastosować teorię w praktyce.
Podsumowując, edytorstwo naukowe nie jest takie proste jak się początkowo wydaje i wymaga poświęcenia, grzebania w archiwach, muzeach i w piwnicach niejednej biblioteki.

[1] R. Loth, Podstawowe pojęcia i problemy tekstologii i edytorstwa naukowego, Warszawa 2006, s. 18.
[2] E. Stachurski, Słownictwo Epilogu Pana Tadeusza na tle tekstu ksiąg Mickiewiczowskiej epopei [w:] „Język Polski” 1998, nr 5, s. 347.
[3] M. Piechota, Kłopoty z Epilogiem Pana Tadeusza. Pre-tekst, tekst i mit [w:] tegoż, Od tytułu do Epilogu. Studia i szkice o Panu Tadeuszu, Katowice 2000, s. 130.


Fot. Katarzyna Płońska

Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz