12 listopada 2018

Proces wydawniczy


Na proces wydawniczy składa się kilka ważnych etapów, bez których książka nie może – a przynajmniej nie powinna – zostać wydana. Zwykle trwa on ok. trzech miesięcy i jest to opcja szybka, ale możliwa. Zdarza się, że proces się wydłuża, ale zawsze jest to uzasadnione.
Pierwszym krokiem, żeby książka ukazała się drukiem, musi być nadesłanie jej jako propozycji wydawniczej do konkretnego wydawnictwa. Zdarza się, że wydawnictwo zleca komuś, np. dziennikarzowi, przeprowadzenie z kimś sławnym wywiadu-rzeki. Ale o tym innym razem.
Kiedy wydawnictwo już podjęło decyzję o wydaniu danej propozycji, tekst zostaje przekazany redaktorowi. Książka może mieć kilku różnych redaktorów, choć zazwyczaj jest ich dwóch. Mają oni nieco inne zadania. Przykładowo redaktor prowadzący pracuje z konwencją literacką, zaś zwykły redaktor pilnuje poprawności językowej pisarza. Ten etap nazywa się adiustacją redakcyjną i może trwać dość długo.
Adiustacja techniczna jest częściowo narzucona, ponieważ każde wydawnictwo ma określone wytyczne typu: jak zapisywać monologi wewnętrzne, czy w tekście mają być cyfry nautyczne, czy stosujemy tzw. małe wielkie litery, a może wersaliki do skrótów typu PRL. Oczywiście, są to wytyczne, do których wydawnictwo dostosowuje wszystkie swoje publikacje. Jednak pozostałe, czyli określenie formatu książki, wymiar stron, kolumn tekstu, kroju pisma, stopnia pisma, interlinii, układ teksu i grafiki należą do zadań redaktora technicznego.
Kiedy tekst jest po obu adiustacjach, najczęściej wędruje on do pierwszej korekty. Dość rzadko zdarza się, że jest przesyłany do składu, gdzie jest łamany zgodnie z ustalonymi wcześniej wytycznymi. Moim zdaniem lepiej najpierw przeprowadzić pierwszą korektę, a dopiero potem wysłać oczyszczony tekst do składacza, gdyż liczba koniecznych poprawek może być zbyt duża i w efekcie projekt się posypie, a łamacz będzie musiał wszystko robić od początku. Podsumowując: najpierw pierwsza korekta, dopiero potem skład.
Autor powinien na bieżąco uczestniczyć w całym procesie wydawniczym. To on zatwierdza poprawki i projekt książki. Przy korekcie autorskiej, która najczęściej ciągnie się aż do wydruku, autor wprowadza, a przynajmniej stara się wprowadzić zmiany zasugerowane przez redaktora, czyli np. jakiś fragment jest zbyt infantylny, albo w którymś momencie występuje pozornie niezauważalny błąd, który sprawia, że sypie się cała akcja. Twórca książki akceptuje wszystkie poprawki wprowadzone do tekstu.
Przyjęło się, że powinny być przeprowadzone trzy korekty, jednak większość wydawnictw nie może sobie na nie pozwolić, dlatego przeważnie przeprowadzane są dwie i każda przez inną osobę, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo wyeliminowania wszystkich błędów.
Kiedy zakończą się redakcja, korekta i skład, na tekście przeprowadza się rewizję. Polega ona na sprawdzeniu, czy wszystkie poprawki zostały poprawie naniesione przez składacza. Najczęściej robi to korektor.
Projektowanie okładki powinno zaczynać się w chwili, kiedy wiemy, jaka będzie oprawa i rozmiar książki, z ilu stron i jakiego papieru będzie się składała. Grafik stwarza kilka propozycji, pokazuje je redaktorom i przede wszystkim autorowi. Ten ostatni ma najważniejszy głos.
Superrewizja to ostatnia chwila na znalezienie wcześniej pominiętych błędów i poprawienie ich, zanim pliki ze środkiem i okładką pójdą do drukarni.
A więc, kiedy już wszystko jest dopięte na ostatni guzik, kiedy autor zaakceptował poprawki, książka idzie w postaci plików do druku.
Dzisiaj mało które wydawnictwo decyduje się na czytanie erratowe i umieszczenie w wydrukowanych egzemplarzach tzw. erraty, czyli niewielkiej karteczki wklejonej na końcu ze wszystkimi omyłkami druku, które nie zostały wykryte na wcześniejszych etapach. Ten etap jest pomijany, gdyż uznaje się, że po dwóch korektach i rewizjach wszystkie błędy wyrugowano z tekstu, a poza tym, druk takich małych karteczek też kosztuje.
Mam nadzieję, że udało mi się Wam wszystko dobrze wyjaśnić. Zdecydowałam się na pokazanie Wam, jak najczęściej przebiega cały mechanizm, bo – jak wiemy – rzeczywistość weryfikuje wszystko. Nawet proces wydawniczy :)
Udostępnij:

0 komentarze:

Prześlij komentarz