Książka Anny Bikont i Heleny
Łuczywo pt. Jacek jest pierwszą tak
ogromną, bo liczącą ponad 700 stron, biografią Jacka Kuronia. Autorki, które
osobiście znały bohatera utworu, czego bardzo im zazdroszczę, wnikliwie i
uczciwie opisują jego barwne życie, począwszy od historii jego rodziny, przez
błędy młodości i pokojową walkę o wolność i demokrację, kończąc na życiu i działalności w III RP aż do jego śmierci. Choć z bólem odbrązawiają
jego pomnik, to dzięki temu możemy lepiej poznać Jacka.
Od śmierci jednego z
najsłynniejszych polskich opozycjonistów z czasów Polski Ludowej minęło już
prawie 15 lat, mimo to jest on wciąż żywy nie tylko w pamięci jego przyjaciół,
ale także zwykłych ludzi. Był człowiekiem, który kochał innych i nikomu nie
odmawiał pomocy, także tej materialnej. Przez swoje rozdawnictwo wielokrotnie
musiał pożyczać pieniądze od znajomych i przyjaciół i – co ciekawe – nigdy nie
oddawał. Oczywiście próbował zarobić co
nieco grosza, pisząc… kryminały, których nikt nie wydał.
Po Okrągłym Stole Jacek Kuroń cieszył się największym zaufaniem Polaków mimo że wówczas popierał reformy Balcerowicza. Wiedząc to, tym bardziej zadziwia mnie jego przegrana w wyborach prezydenckich w 1995 roku. Ale to nie jest aż tak bulwersujące jak fragment o nagonce na Kuronia podczas tej kampanii. Wtedy to o. Tadeusz Rydzyk w Pulsie dnia „oskarżył Jacka Kuronia o zbrodnie stalinowskie, z
Katyniem i wywózkami na Sybir włącznie [1]”, po czym ktoś w nocy telefonicznie
groził Kuroniowi śmiercią poprzez strzał w tył głowy. Wydarzenie haniebne,
zwłaszcza gdy kilka akapitów dalej czytam o tym, że nikt z telewizji nie
sprostował wypowiedzi Rydzyka mimo nacisków ze strony sztabu opozycjonisty.
Z tej biografii wyłania się też
wspaniały obraz Gajki Kuroń, która była jednocześnie mądrą i kochającą żoną i
wybitną działaczką opozycji. Z troską przygotowywała dla męża paczki, kiedy odsiadywał
wyroki, a podczas Sierpnia ‘80 robiła wszystko, aby wydostać go z więzienia. Jako
opozycjonistka potrafiła genialnie przemawiać podczas wieców, gdy siedział jej
mąż. Jednocześnie była kobietą, która wiele poświęciła i znosiła również
pobicia przez komunistyczną młodzież za czasów KOR-u.
Czytając tę biografię, czujemy do
Kuronia sympatię, chociaż wielokrotnie może on nas zdziwić lub rozczarować
swoim zachowaniem czy podejmowanymi decyzjami. Jest to jednak historia o
człowieku niezwykłym.
Kiedy przeczytałam ostatnią stronę,
zobaczyłam Jacka Kuronia jako pełnego werwy człowieka, który popełnił w życiu
kilka błędów, ale przyznawał się do nich, który walczył o wolność i demokrację,
który wiele w życiu przecierpiał, a nie nieskalanego brudem herosa, jakim
niektórzy chcą go widzieć. Był on po prostu człowiekiem, miał swoje wady i
zalety, co i tak nie ujmuje mu niesamowicie pozytywnego wpływu na historię
Polski.
Jeśli jest ktoś w tym kraju, kto
nie wie absolutnie nic o Jacku Kuroniu czy opozycji antykomunistycznej, jest to
idealna dla niego książka. Zachęcam do przeczytania tej fascynującej lektury
każdego. Nawet tego, co wie o Jacku całkiem sporo.
PRZYPISY:
[1] A. Bikont, H. Łuczywo, Jacek, Warszawa 2018, s. 646.
0 komentarze:
Prześlij komentarz